Zalety: Domek ma wszystko, co potrzeba, chociaż w opisie są dwie łazienki, a jest "tylko" jedna (za to wielka) i druga by się nie zmieściła, więc to chyba błąd. Czystość to niewątpliwy atut. Z kominka nie korzystaliśmy, ale zapas drewna i wszystko co potrzebne do rozpalenia jest w obfitości. Gospodarz nie narzuca się, nie nachodzi, ale nie traci kontaktu z gośćmi i w razie potrzeby jest gotów do współpracy. W bardzo bliskiej odległości jest kawiarnia, restauracja, sklep, a "za płotem", czyli w równoległej uliczce prawdziwy gazda sprzedający sery. Zamówiliśmy bundz, kupiliśmy też pyszne, świeżo uwędzone oscypki. Internet nie był nam potrzebny, ale gospodarz na wejściu dokładnie wyjaśnił, jak należy się logować, żeby działał. Okolica piękna, widok z okna aneksu kuchennego napawa optymizmem na cały dzień. Możliwość samochodowych wycieczek ogromna i zawsze pięknie. Polecam np. zamek w Starej Lubovni na Słowacji z mnóstwem polskich akcentów, beskidzkie i pienińskie zamki i klasztory oraz drewniane kościółki praktycznie w każdej miejscowości. Zwiedzamy je od lat i zawsze znajdujemy coś nowego. A "Domek pod Brzozami" naprawdę okalają piękne, rozłożyste brzozy z budkami dla ptaków.
Wady: Osobom mającym problem ze spaniem na łóżku z żebrowanym stelażem drewnianym zalecałabym zabranie czegoś pogrubiającego materac. Sam materac jest raczej wygodny i nie jest cienki, ale wpija się między "żeberka" i jeśli ktoś ma chory kręgosłup albo inne podobne skłonności, może mieć z tym problem. Przydałyby się też naczynia specjalnie do mikrofali typu zamykana miska. Wymienionych w opisie wentylatora i moskitier nie było, ale połowa maja to jeszcze nie sezon, może są latem. Nam więcej niewygody sprawiały ręcznie robione, podwójne okna, których pierwsze skrzydła otwierają się na zewnątrz. Ciężko się otwierały i zamykały (uwaga na palce) i trudno je było zabezpieczyć przed przeciągiem, więc o niewielkim uchyleniu np. na noc nie było mowy. Pomimo wyłączonego ogrzewania było więc za duszno.