Zalety: Po przekroczeniu progu lekkie zawahanie - estetyka pensjonatowo-willowa przełomu lat 90 i 2000, wiecie, gres w ciapki, tombakowe klamki itd. Ale po chwili to wszystko okazuje się zaletą - bo rozmiary pokojów, łazienek, kuchni również są w standardzie willi z przełomu lat 90 i 2000. Czyli nie kurnik 5 łóżek na 10 metrach, za to z chińskim telewizorem 70 cali - każdy pokój niemal rozmiarów mieszkania, z przedpokoikiem i wyciszoną łazienką. Wielka, full wyposażona kuchnia - nie wygląda jak z reklamówki marketu dom&wnętrze, bo to dawna kuchnia pensjonatowa udostępniona gościom - czyli przemysłowe kuchenki, zlewy, blaty sprzed dwóch dekad, może pożółkłe (z wieku, nie z brudu - jest bardzo czysto, w kuchni i w ogóle, właściciel, choć na oko po udarze, krąży cały dzień i pucuje, zamiata, dogląda), za to komfortowe, wygodne, kupa przestrzeni dla całej rodziny do pichcenia. Spora jadalnia, miejsce na rowery, kryty basen!, sympatyczny, troskliwy gospodarz. Bardzo cicho - cicha okolica, cicho wewnątrz, to solidny przestronny dom z solidnych materiałów, nie "pokoje u Janusza zimmer frei", więc nawet przy full obłożeniu przez ściany nie słychać aktywności innych gości, i nie obijamy się o siebie co chwila w korytarzu czy na schodach.
Wady: Skąpo wyposażone pokoje - łóżka, stolik, krzesła, lampki, szafa i tyle, wszystko w stylu "biała budget Ikea". Uwaga - to nie znaczy, że się nie podobało, że do poprawy - to, co potrzebne, żeby wygodnie mieszkać nawet tydzień, jest, meble solidne - jeno gwoli informacji, żeby oczekujący dywanów, designerskich foteli i pluszowych stor nie byli rozczarowani. A, no i kogut pieje na sąsiedniej posesji. Od 5, ale raz na pół godziny, więc wystarczy przymknąć okno (z żalem, bo chłodne świeże powietrze od wzgórz).