Zalety: Po przyjeździe na miejsce okazało się, że przed naszym pokojem nie ma miejsca do zaparkowania. Na szczęści obsługa była tak miła, że pozwoliła mi postawić auto przed wejściem do budynku z tyłu hotelu.
(później okazało się, że to wejście do domu właścicieli). Zakwaterowaliśmy się do pokoju o północy. Po wstępnych oględzinach zwróciliśmy uwagę, że z pokoju brak widoku na morze. Stwierdziliśmy, że pewnie nas oszukali i położyliśmy się smutni spać. Ale rano otwieramy okno i okazało się, że morze jednak nie wyparowało, po prosu nic nie było widać w ciemnej zatoczce nad którą położone jest Ermones. Natychmiast humory nam się poprawiły i ruszyliśmy na śniadanie. A tu znowu niespodzianka- zamiast „śniadania kontynentalnego” pełen wybór przepyszności. Chrupki, owoce, kiełbaski, jajka, no i oczywiście oliwki i feta, a na koniec kawka z ciastkiem- dla każdego znajdzie się coś dobrego.
Właściciel przywitał nas serdecznie, opowiedział o wycieczkach i służył wszelką pomocą. Okazało się, że jego trenerem piłkarskim był znany polski trener Jacek Gmoch. Zrozumieliśmy, że jest to właściwe miejsce dla nas. Każdego dnia czuliśmy się jak na wakacjach u rodziny. Hotel jest pięknie położony, do plaży 5 minut z górki, a jak ktoś nie chce słonej lazurowej ciepłej wody w morzu, zostaje na basenie przy barze i pije słynne TAKIS MOHITO. Oczywiście wypiliśmy i potwierdzamy jakość. Miłym zaskoczeniem było da nas otwarcie pierwszego czerwca restauracji (oczywiście specjalnie dla nas, ha,ha,ha). Jedzenie bardzo dobre i w dużych ilościach.
Położenie hotelu się sprawdziło super, ponieważ zwiedziliśmy zarówno górą część Kerkyry: Cape Drastis, jaki dolną gdzie są ruiny monasteru Panagia. A jak ktoś nie lubi zwiedzać, to może spędzić cały dzień na plaży i czuć się jak Odyseusz lub Nauzyka. Zdecydowanie polecamy. Chociaż nie ma tu windy jak w pobliskim hotelu Atlantic, to na pewno rodzinna atmosfera jest warta 100 razy więcej niż luksusy. Pozdrawiamy Takisa z rodziną i cały personel.