Zalety: Willa jest przestronna - cała góra to strefa wypoczynkowa z kuchnią/salonem, z których korzystaliśmy tylko podczas posiłków (o ile nie chodziliśmy do pobliskich tawern). Jest tam właściwie wszystko, czego można potrzebować do gotowania, przygotowania przekąsek, znaleźliśmy większość naczyń, ekspres na kapsułki (kilka kapsułek na start, potem kupowaliśmy). Właściciele zapewniają środki czystości (choć brakowało nam jakiegoś płynu uniwersalnego, żeby przetrzeć blat - ale to nie problem go zakupić). Dodatkowo w środku pobytu pani sprzątająca wymieniała nam ręczniki, a właściciel kilka razy czyścił basen. Skorzystaliśmy z pralki (można zabrać mniej rzeczy, tak zrobiłbym następnym razem), pranie szybko schnie na suszarce w rogu ogrodu.
Bardzo przyjemnie je się śniadanie na balkonie z widokiem na miasteczko, góry i dolinę. Piękny widok. Trzy sypialnie są usytuowane na poziomie patio z basenem - do dwóch schodzi się krętymi schodkami z poziomu salonu, ale można wyjść na patio przez drzwi „balkonowe”. Trzecia sypialnia, największa, jest osobnym studiem z lodówką, a nawet małą kuchenką i oczywiście łazienką. Ten układ zapewnia komfort i prywatność, gdy podróżuje się z przyjaciółmi.
Patio/ogród z basenem, to największa atrakcja. Spędzaliśmy tam całe dnie. Bardzo dużo miejsca, sześć leżaków, które można przenosić, nigdy nie jest tłoczno. Wspaniała zieleń, drzewka i krzewy. I widoki z każdego zakątka. Patio jest bardzo zmyślnie odgrodzone - odsłania maksimum krajobrazu, ale odcina od drogi i „technicznych” rejonów w okolicy domu. Daje prywatność i poczucie komfortu. Jest cicho. Wieczorem basem i patio są bardzo ładnie podświetlone. Bardzo fajna część grillowa jest zadaszona, dzięki czemu w najbardziej upalną część dnia można znaleźć cień.
W pobliżu, naprawdę blisko (kilka minut piechotą) jest kilka tawern (ukryty na pobliskim wzgórzu urokliwy skwerek warto odkryć od razu! my dotarliśmy tam dopiero po paru dniach).
Wady: Zewnętrze willi nadrabia jakiekolwiek mankamenty wnętrza, które jest przede wszystkim tradycyjnym i naprawdę funkcjonalnym domem. Każdy ma na pewno własny poziom komfortu czy poczucia „luksusu”. Mnie trochę irytował prysznic w studiu, gdzie w wąskiej wannie i z zasłoną prysznicową przylegającą do ciała, trzeba się było przyzwyczaić do jednak częstszych niż zwykle kąpieli. Ale po paru dniach zupełnie już o tym nie myślałem. Oczywiście trzeba się przyzwyczaić do nie wrzucania papieru toaletowego do miski klozetowej tylko do kosza, to chyba było najtrudniejsze, ale to nie kwestia tego obiektu, a zasad panujących na wyspie.
Bardzo przyjemnie je się śniadanie na balkonie z widokiem na miasteczko, góry i dolinę. Piękny widok. Trzy sypialnie są usytuowane na poziomie patio z basenem - do dwóch schodzi się krętymi schodkami z poziomu salonu, ale można wyjść na patio przez drzwi „balkonowe”. Trzecia sypialnia, największa, jest osobnym studiem z lodówką, a nawet małą kuchenką i oczywiście łazienką. Ten układ zapewnia komfort i prywatność, gdy podróżuje się z przyjaciółmi.
Patio/ogród z basenem, to największa atrakcja. Spędzaliśmy tam całe dnie. Bardzo dużo miejsca, sześć leżaków, które można przenosić, nigdy nie jest tłoczno. Wspaniała zieleń, drzewka i krzewy. I widoki z każdego zakątka. Patio jest bardzo zmyślnie odgrodzone - odsłania maksimum krajobrazu, ale odcina od drogi i „technicznych” rejonów w okolicy domu. Daje prywatność i poczucie komfortu. Jest cicho. Wieczorem basem i patio są bardzo ładnie podświetlone. Bardzo fajna część grillowa jest zadaszona, dzięki czemu w najbardziej upalną część dnia można znaleźć cień.
W pobliżu, naprawdę blisko (kilka minut piechotą) jest kilka tawern (ukryty na pobliskim wzgórzu urokliwy skwerek warto odkryć od razu! my dotarliśmy tam dopiero po paru dniach).
Wady: Zewnętrze willi nadrabia jakiekolwiek mankamenty wnętrza, które jest przede wszystkim tradycyjnym i naprawdę funkcjonalnym domem. Każdy ma na pewno własny poziom komfortu czy poczucia „luksusu”. Mnie trochę irytował prysznic w studiu, gdzie w wąskiej wannie i z zasłoną prysznicową przylegającą do ciała, trzeba się było przyzwyczaić do jednak częstszych niż zwykle kąpieli. Ale po paru dniach zupełnie już o tym nie myślałem. Oczywiście trzeba się przyzwyczaić do nie wrzucania papieru toaletowego do miski klozetowej tylko do kosza, to chyba było najtrudniejsze, ale to nie kwestia tego obiektu, a zasad panujących na wyspie.