Zalety: Lokalizację znalazłem przypadkowo, poprzez reklamę w instagramie. W pierwszym momencie byłem zdegustowany ludźmi, którzy tam jeżdżą (instagramerki w bani to nie mój typ), ale na miejscu okazało się, że odległości między domkami i ich rozsądne ustawienie, zapewniają intymność, a wśród gości było więcej 40+ niż 20+. No i żadnych bachów. Domki gwarantują oszałamiający widok, zarówno nocą (gwiazdy w suficie) jak i w dzień. Osada jest zlokalizowana na polanie na zboczu, do okoła rośnie prawdziwy las ze śpiewającymi ptakami. Wszytko jak na zdjęciach. Domek ma kozę, ogrzewanie podłogowe i klimatyzację, więc temperaturę można sobie zawsze wyregulować. Taras oferuje leżaki i meble ogrodowe. Internet stabilny, streamingi działały bez zacięcia. Grill żeliwny można zasilić drewnem przygotowanym do grzania bani. Pierwszego dnia bania rozgrzewała się ze 3 godziny, ale następnego dnia już 30 min - izolacja zadziałała. Wodę wymieniają po gościach, byłem świadkiem. Każdy domek ma swój parking, więc nie ma problemu z parkowaniem. Domek i taras ma wiele ukrytych świateł efektowych, więc na pierwszy dzień zajęcie jest - który włącznik do czego służy? Trawniki podlewane i koszone automatycznie (roboty bezszmerowo tną trawnik od rana do wieczora). Całość bardzo mądrze zaprojektowana i wykonana. Widać, że ktoś najpierw długo myślał, a potem wydał dużo pieniędzy.
Wady: Wyjazd jest koszmarny - stopień nachylenia jest taki, że na zimnym silniku nie dałem rady wyjechać. Samochód ślizgał się na tłuczniu (co prawda mam założone opony do szybkiej jazdy po deszczu, więc to trochę moja wina). Potem była walka z systemami trakcji i sprzęgłem. Pewno gdybym wyłączył trakcję, to bym wyjechał bez większych problemów. Albo gdyby to był Jeep Wrangler :) . Do części domków prowadzą kamienne schody (widać je na zdjęciach) bez poręczy. Raczej nie do pokonania dla osoby mającej problemy z chodzeniem. Ponieważ obie te rzeczy są widoczne na zdjęciach lub opisane w ofercie - wpisuję to tylko dla potwierdzenia. Osada Poli nie ma ukrytych wad.