Wady: U Morcina - niestety w obiekcie nie można było otworzyć okien jakie znajdowały się w łazience i korytarzu, gdyż miały zdemontowane klamki. W pokoju otwierało sie tylko jedno skrzydło. W apartamencie przez to panował straszny zaduch i ziąb. Oprócz tego, ściana działowa między naszym wewnętrznym korytarzem łączącym łazienkę z pokojem posiadała 30 cm dziurę przy suficie. W związku z tym, iż korytarz sąsiadował z aneksem kuchennym dla wszystkich gości, słyszeliśmy wszystko co tam się działo, zarówno przyśpiewki o 23, jak również to, jak ktoś szykował sobie posiłek o 4 rano. Zamknięcie drzwi do pokoju, nie poprawiało sytuacji, bo były niestety krótsze od progu o 5 cm. Oczywiście, my też w efekcie nie mieliśmy żadnej prywatności. A dzięki temu, iż drzwi wejściowe do budynku były cały dzień otwarte, dodatkowo dzięki ów dziurze mieliśmy jeszcze chmarę much gratis. W pokoju również mimo panujących upałów było strasznie zimno, pomimo spania pod kołdrą strasznie się marzło. Zapewne miało na to wpływ, iż pokój znajdywał się poniżej poziomu gruntu, a jedyne otwierające się okno było na poziomie chodnika znajdującego się na ulicy... dzięki temu przez cały pobyt nie schły ręczniki, a skarpetki wyschły po 3,5 dnia...