Zalety: Domek jest świeży, sprzęty są nowe, łóżka dość wygodne. Domek ulokowany jest w całkiem niezłym miejscu. Posiada parking, kominek. Domek jest dość przestrzenny. Można z niego bezpośrednio wejść na szlak turystyczny.
Wady: W punktach:
- na starcie właściciel, zanim się z nami przywitał, poinstruował nas pretensjonalnym tonem, abyśmy przypadkiem nie wchodzili na piętro domku w brudnych butach (nie istniały żadne przesłanki, abyśmy chcieli tak robić) + standardowe uprzedzenie nas o ciszy nocnej i o tym, że domek mamy zwrócić czysty,
- domek był zupełnie niewyposażony. Nie oczekiwaliśmy cudów (wiadomo, różnie bywa z wyposażeniem w domkach pod wynajem), niemniej na miejscu zastaliśmy: pól rolki papieru toaletowego, pół rolki ręcznika papierowego, 1 patelnię, 1 garnek oraz wydzielony zestaw: kubek, widelec, nóż, łyżeczka, talerz, talerzyk, talerz głęboki / osobę. To było raptem całe wyposażenie domku. De facto wszystkie szafki w domku "świeciły" puste, jakby właściciele wydzielili nam skrzętnie minimum socjalne, abyśmy przypadkiem nie wykorzystali więcej "niż ustawa przewiduje". Później zresztą potwierdzili, że tak właśnie było. Wspomnę jeszcze o stojaku stojącym na ubrania, na którym wisiało (aż) 2 wieszaki czy też górze domku, która okazała się być poprzedzielana jedynie cienkimi zasłonami (ergo śpi się w komunie),
- gdy zgłosiliśmy następnego dnia, że jesteśmy rozczarowani, iż w domku nic nie ma, właścicielka wyjaśniła, gubiąc się w relacjach:
że otrzymaliśmy wydzielone wyposażenie i powinno nam wystarczyć,
że mąż zapomniał donieść papieru,
że nie wyposażają domku bardziej, ponieważ wszyscy goście kradną im sztućce i nie wyjdą przez to na swoje,
że to domek letni, a nie prawdziwy dom, więc nie ma co oczekiwać, że będzie w nim wszystko, co niezbędne do normalnego mieszkania,
że jeżeli wieczorem coś nam nie pasowało to trzeba było dzwonić, a nie nic nie mówić,
że są niestety tacy goście, którym nigdy nie dogodzi i którzy będą narzekać nawet, jak wszystko jest dobrze (niesubtelna aluzja)
Po rozmowie właścicielka doniosła papier i ręcznik i skwitowała surowo: "następnym razem proszę dzwonić a nie robić problemy".