Zalety: Hotel doskonale położony!
Na szczycie wzniesienia, z którego rozciąga się zachwycający widok na leżącą u jego stóp dolinę, sąsiednie wzgórza i – za dnia niemal niewidoczny, zlewający się z niebem, a wieczorem i w nocy najpierw bladoniebieski, potem szary, a w świetle księżyca srebrny – odległy o zaledwie dwadzieścia, może trzydzieści kilometrów ocean.
Oglądane późnym popołudniem z okien hotelowej restauracji, o jakże wymownej nazwie „Golden”, najpierw oświetlone, a potem jakby podświetlone wydobywającym się zza nich złotym światłem zachodzącego słońca: dolina, sąsiednie wzgórze, rosnące na nim pojedyncze drzewa i chmury, rodzą skojarzenia z Afryką uzasadniając – zaczerpnięty z prozy Karen Blixen – tytuł tej opinii.
Hotel położony z dala od zabudowań najbliższej wioski, dzięki czemu we dnie jest tu cicho i spokojnie, a nocą można obserwować gwiazdy.
„Vale d’Azenha”, to również świetny punkt wypadowy na krótkie, kilkugodzinne wycieczki do jednych z najciekawszych miejsc w całej Portugalii – Alcobacy, Batalhy i Mafry.
Duże, doskonale wyposażone i bardzo ładne pokoje.
Niezwykle sympatyczny i mówiący dobrze po angielsku – co nadal nie jest w Portugalii regułą – personel.
Proste, ale bardzo smaczne śniadania, na które podawany jest m. in. wypiekany na miejscu chleb.
Polecamy kolacje we wspomnianej, czynnej jedynie wieczorem hotelowej restauracji.
Krótkie, acz urozmaicone menu, oferuje jedzenie będące współczesną – ale bardzo udaną – wersją klasycznych portugalskich dań.
Tamtejsze bacalhau a bras to najlepszy – i piszę to z pełnym przekonaniem – dorsz jakiegokolwiek jadłem, a podróżujemy do, i po Portugali od lat, a podawany tam „miejscowy” - wyróżniony w prestiżowym, odbywającym się w Barcelos konkursie serowarskim - ser, w pełni zasługuje na zamieszczone w karcie dań określenie „prawdopodobnie najlepszy ser na świece”.
Warto również spróbować tamtejszej wariacji ma temat crème brulee. Z koziego mleka, z dodatkiem mięty i … soli.
Wady: Wystrój pokoi, w szczególności rodzaj zastosowanego oświetlenia powodują, iż można nie zauważyć wykonanych z ciemnego szkła drzwi w łazience.
Zderzenie z nimi – o czym przekonałam się na własnej skórze – bywa bolesne.
Szczęśliwie można otworzyć je na stałe.
To o czym teraz napisze jest nie tyle wadami hotelu, co radami dla osób, które zdecydują się w nim zamieszkać, co z pełnym przekonaniem polecamy.
Położenie na wzgórzu powoduje, że bywa tam wietrznie. Warto zabrać ze sobą „coś cieplejszego”.
Nocami pojawiają się również komary. W oknach nie ma moskitier, ale w recepcji są dostępne (nieodpłatnie) elektryczne „odstraszacze”. Warto o nie poprosić – są skuteczne
Na szczycie wzniesienia, z którego rozciąga się zachwycający widok na leżącą u jego stóp dolinę, sąsiednie wzgórza i – za dnia niemal niewidoczny, zlewający się z niebem, a wieczorem i w nocy najpierw bladoniebieski, potem szary, a w świetle księżyca srebrny – odległy o zaledwie dwadzieścia, może trzydzieści kilometrów ocean.
Oglądane późnym popołudniem z okien hotelowej restauracji, o jakże wymownej nazwie „Golden”, najpierw oświetlone, a potem jakby podświetlone wydobywającym się zza nich złotym światłem zachodzącego słońca: dolina, sąsiednie wzgórze, rosnące na nim pojedyncze drzewa i chmury, rodzą skojarzenia z Afryką uzasadniając – zaczerpnięty z prozy Karen Blixen – tytuł tej opinii.
Hotel położony z dala od zabudowań najbliższej wioski, dzięki czemu we dnie jest tu cicho i spokojnie, a nocą można obserwować gwiazdy.
„Vale d’Azenha”, to również świetny punkt wypadowy na krótkie, kilkugodzinne wycieczki do jednych z najciekawszych miejsc w całej Portugalii – Alcobacy, Batalhy i Mafry.
Duże, doskonale wyposażone i bardzo ładne pokoje.
Niezwykle sympatyczny i mówiący dobrze po angielsku – co nadal nie jest w Portugalii regułą – personel.
Proste, ale bardzo smaczne śniadania, na które podawany jest m. in. wypiekany na miejscu chleb.
Polecamy kolacje we wspomnianej, czynnej jedynie wieczorem hotelowej restauracji.
Krótkie, acz urozmaicone menu, oferuje jedzenie będące współczesną – ale bardzo udaną – wersją klasycznych portugalskich dań.
Tamtejsze bacalhau a bras to najlepszy – i piszę to z pełnym przekonaniem – dorsz jakiegokolwiek jadłem, a podróżujemy do, i po Portugali od lat, a podawany tam „miejscowy” - wyróżniony w prestiżowym, odbywającym się w Barcelos konkursie serowarskim - ser, w pełni zasługuje na zamieszczone w karcie dań określenie „prawdopodobnie najlepszy ser na świece”.
Warto również spróbować tamtejszej wariacji ma temat crème brulee. Z koziego mleka, z dodatkiem mięty i … soli.
Wady: Wystrój pokoi, w szczególności rodzaj zastosowanego oświetlenia powodują, iż można nie zauważyć wykonanych z ciemnego szkła drzwi w łazience.
Zderzenie z nimi – o czym przekonałam się na własnej skórze – bywa bolesne.
Szczęśliwie można otworzyć je na stałe.
To o czym teraz napisze jest nie tyle wadami hotelu, co radami dla osób, które zdecydują się w nim zamieszkać, co z pełnym przekonaniem polecamy.
Położenie na wzgórzu powoduje, że bywa tam wietrznie. Warto zabrać ze sobą „coś cieplejszego”.
Nocami pojawiają się również komary. W oknach nie ma moskitier, ale w recepcji są dostępne (nieodpłatnie) elektryczne „odstraszacze”. Warto o nie poprosić – są skuteczne