Zalety: Mieliśmy domek z widokiem na plażę, prawie, bo widok zasłania murek ale i tak to najlepsza wersja w tym obiekcie, lepszej nie ma. Wiaterek od oceanu powiewa i jest przyjemnie. Dobre śniadania, ale o np. warzywa trzeba prosić, sami dają tylko podstawę. Bardzo spokojna okolica, w odróżnieniu od obiektu obok, na plaży luz blues, bez fejkowych masajów i setek wciskaczy wszystkiego. Spacer w prawo na plaży gwarantuje kilka kilometrów prawdziwego spokoju i wybrzeża bez resortów i hałasu. Plaża sprzątana i strzeżona przez security z hotelu.
Wady: Szef Domenico dosyć impulsywny i nerwowy, da się ułagodzić i dogadać w spokojnej rozmowie. Kuchnia...no i tu mam wielki problem. W pierwszy dzień zamówiłem carbonarę, a szef kuchni jest włochem, była to najgorsza carbonara w moim życiu, naprawdę. Po kilku dniach zjedliśmy kolację na zaproszenie szefa i zjadłem najlepsze sashimi z ryb i ośmiornicy oraz najlepszego tuńczyka z grilla w życiu. Obsługa miła ale jak to w afryce powolna, ślamazarna i zapominalska. Nie zrobią nic poza wyznaczonymi obowiązkami, a i to opornie. Nadrabiają uśmiechem :-) Niestety zostałem okradziony z telefonu, który robił za router wifi. Ukradli masaje z ochrony, szukali godzinę na trawniku wielkości małego pokoju i nie znaleźli, znalzł się nagle jak włączyłem lokalizację urządzenia, cudownie na tym samym trawniku, wyłączony, pomimo, że miał 83% baterii. Zwrócili, więc zgłosiłem tylko szefowi a nie na policję. Domki jak wspomniałem mieliśmy najlepsze, do plaży dość blisko ale nie bezpośrednio na niej, do restauracji i na basen trzeba przejść kilkadziesiąt metrów przez ulicę. Basen malutki i trochę zniszczony ale czysty. Przed domkami przy basenie ciężko wysiedzieć bo jest duszno i nic nie wieje, są daleko od oceanu i za dwoma murami.