Zalety: W sumie dobre śniadania i kolacje. Chociaż jednak dość denerwujący jest to, że za wszystkie napoje trzeba dodatkowo płacić (na Węgrzech to standard). Ale w praktyce wygląda to tak, że przychodzi kelner jak człowiek zaczyna już jeść zbiera zamówienie, kasuje pokój i potem klient się modli aby napoje przyszły przed deserem (gwoli sprawiedliwości w Delibab to i tak kelnerzy byli sprawni).
Wady: Kwestia na którą Polacy nie zwracają uwagi a może powinni jednak zacząć. W hotelu, w najpopularniejszym wśród Polaków węgierskim kąpielisku jest jeden polski kanał TV (i to jakiś zakupowy) i z 15 niemieckich, chociaż nie było chyba żadnego Niemca. Boy hotelowy, starszy sympatyczny pan, stęka trzy słowa po polsku. Żeby nie było, że wydziwiam. Uwielbiam Węgry, jeżdżę tam co roku. Ale byłem na jednej z Wysp Kanaryjskich i tam doznałem wstrząsu. W hotelu od kilku lat odwiedzanym przez Polaków meldowałem się po angielsku i słyszę ze zdumieniem, że starsza para z Polski rozmawia po polsku z recepcjonistką. Rodowitą, Kanaryjką. Ale, jak się okazało, załoga miała kurs polskiego. Bo klienta się tam szanuje. I jak jest z Polski to trzeba mówić do niego po polsku.