Zalety: Gdyby Mickiewicz miał okazję spać w jednym z tych apartamentów, zmieniłby tekst „Inwokacji”.
„Harendo! (…) ty jesteś jak zdrowie.
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie”.
Tak więc teraz ja opisuję, bo tęsknię. I z tego też powodu wracam w to miejsce zaledwie po dwóch tygodniach od ostatniego pobytu.
A pisząc zupełnie poważnie (nie, żebym wcześniej żartowała): to absolutnie najpiękniejsze apartamenty wypoczynkowe, jakie miałam okazję oglądać. Już od wejścia uderza w nozdrza zapach świeżo odremontowanego pokoju. Świeżością pachną nawet obłędnie puszyste ręczniki! Przyznam, że mam małego ręcznikowego hopla - nie znoszę tych styranych, zużytych, nawet jeśli są czyściutkie - a tu nawet ręczniki są nowiusieńkie. Dwa telewizory (z Netflixem i milionem kanałów!), które pozwalają uniknąć rodzinnych kłótni, chociaż zważając na to, jak wiele atrakcji do zaoferowania ma Harenda (nie tylko tych zimowych), przypuszczam, że nieczęsto będą w użyciu. Przewygodne łóżka, których aż nie chce się opuszczać, czego nie ułatwia podłogowe ogrzewanie sprawiające, że nawet w największe mrozy jest cieplutko.
Nie mogę wyjść z podziwu, jak fenomenalnie zaaranżować można niedużą przestrzeń, jak niezwykle użytkowo urządzić. Nie mogłam oderwać oczu od przepięknego wystroju. Nawet łazienka zachwyca nieco loftowym, nieco boho stylem.
Kuchnia - petarda. W pełni wyposażona, nawet w zmywarkę, co nie jest przecież takie oczywiste. No i w telewizor (jeden ze wspomnianych dwóch). Skoki narciarskie w trakcie przyrządzania kolacji? Seans serialu przy obiedzie? Proszę bardzo!
Wisienkami na torcie są bezpłatny, rozległy parking, plac zabaw, miejsce na wypoczynek, grilla i spory taras.
A tuż obok: stok narciarski, restauracje, sklep, nawet paczkomat (skorzystałam).
Cisza, spokój, zapierający dech widok na góry.